Święto Majowe! Wstęp.

      Budujemy nowy most, jeszcze jeden nowy most, na pochwałę nowym dniom…trala la. Pieśni radosnego socjalizmu miały swój rytm i optymistyczny kanon; miały jednoczyć i  jasnym przekazem trafiać do mas. Hej wy konie, rumaki stalowe… to chyba dotyczyło traktorów. Industrialne, mocne treści, dla mocnych ludzi z mięśniami wyrzeźbionymi młotem ( i sierpem). Sztuka miała czemuś służyć w latach 50-tych. I być czytelna. Burżuazyjne romanse, czy to na głos i orkiestrę, czy na papierze, w pędzlu, odesłano na śmietnik historii. Kapiści na przykład poszli na jakiś czas w kąt. O ile jednak wspólne śpiewanie rozrywkowe nie wzniosło się poza socrealistyczną sztampę, o tyle sztuki plastyczne, prócz bohomazów znalazły w zalecanym nurcie parę wyjątkowych pozycji.     

      I tak, w czasach, wczesnej demokracji ludowej szły na obrazach realistyczną kreską malowane pochody 1-szo majowe, obok ledwie tolerowanej sztuki abstrakcyjnej, która się mimo tego jakoś trzymała. Obie tendencje walczyły ze sobą na polu artystycznym i ideowym a także w walce o duszę odbiorcy. Trzeba podkreślić, że jeden i drugi nurt miały swoich wybitnych przedstawicieli. Czasem ojcami płócien z nadania  byli ci sami artyści, którzy później ewoluowali w twórczość innego gatunku. W tamtych durnych czasach, powstały natchnione socrealizmem, świetne obrazy Wojciecha  Fangora, działał Aleksander Kobzdej.     Jest obraz Fangora – „Postacie”z 1950; duet robotniczy i paniusia w żółtych okularkach. Robotnica i jej towarzysz jakby się urwali z budowy - obok stoi wystrojona brunetka z torebką, której jej zazdroszczę, trochę wyobcowana, ale mieści się w towarzystwie. I nie wydaję się być przez malarza wyklęta. Ciekawe, jak została przez władze odebrana jej sukienka w napisy tak wrogie, jak coca-cola i Wall Street.  Może zdawała im się prześmiewcza. Cudny obraz.     

      Andrzej Wróblewski! Jego piękne Dwie mężatki, choć odstają od oficjalnych kanonów stylu, moją w swoich postaciach ciężar, malowanych grubą kreską robotników. Słynna seria Rozstrzelanych powstała w obrębie grupy „barbarzyńców”, gdzie prócz Wróblewskiego znalazł się też  Jan Tarasin. Także Andrzej Wajda, nim przeszedł do filmu. To była sztuka zaangażowana.  Wróblewski, jest bezwzględną ikoną malarstwa lat 50 –tych, pozostając malarzem wyjątkowym, także w roku 2011. W rzeźbie rzeźbi w latach 50-tych Alina Szapocznikow, socrealistyczna na swój własny sposób – nie mieszcząca się w normach stylu, z którego obrzeży szybko zresztą odchodzi w inną stronę, ale jakieś tam pomniki przyjaźni po drodze jej się zdarzyły. Nie! Odszczekuję! Szapocznikow, nawet wtedy, nie była socartystką.   Później, zaplątali się na chwilę w socrealistyczne malunki darzeni przez nas nabożeństwem Marek Sapetto i Wiesław Szamborski. A obok, był ktoś taki jak Waldemar Cwenarski, Stefan Gierowski - prawie zawsze abstrakcjonista, czy Tadeusz Dominik, wybitny kolorysta, oddany przyrodzie.     

      Upychanie sztuki w propagandę jest z zasady dla sztuki szkodliwe. Jednak rzeczy wtedy stworzone, również te z odgórnej inspiracji, nie wszystkie kwalifikowały się do kosza. Można by długo rozwijać ten temat. Krótko; warto powiedzieć, że talent broni się w każdych okolicznościach.  Dodajmy też, że mecenat jest w sztuce rzeczą pożyteczną. Nie każdy biedny malarz zostaje Modiglianim. Nasz kochany kraj, aktualnie, dopiero pnie się w kierunku kapitalizmu oświeconego. Na bogatych darczyńców, którzy wybudują w Warszawie nową Filharmonię, nie ma co liczyć. Nowo nabyte pieniądze przekładają się na wille z łukami według, najczęściej niezbyt wyrafinowanego, gustu właściciela, lub sugerowany portret przodka: żeby było ładnie i żywe kolorki, proszę.         

      Zdalne manipulacje Ministerstwa Kultury i Sztuki, za kierownictwa Włodzimierza Sokorskiego, w powojennym zapale nawracania na sztukę klasową, wiązały się takoż z sugestią, ale bodaj bez trzymania za rękę.  Dzisiejszym władzom miejskim i państwowym przemawiam do rozumu, żeby nie podpowiadali artystom, jaki kształt winien mieć  zamawiany przez nich  pomnik. Co do statuy na temat tragedii w Smoleńsku – gdziekolwiek nie stanie, mam jak najgorsze przeczucia. Grozi nam kicz potężny jak sama katastrofa, tylu będzie ideologicznych i co gorsza estetycznych, pomysłodawców jego wizerunku.   

      Wymienione wyżej nazwiska, należą do najpierwszych wśród polskich twórców, na każdym odcinku swojej drogi artystycznej. Jak i parę innych, ale o tym szerzej warto poczytać w książce Andy Rottenberg „ Sztuka w Polsce 1945 - 2005”    Kiedy, więc, znajduję w wywiadzie z  Edwardem Dwurnikiem, że, znaleziony gdzieś przez siebie obraz Wróblewskiego potraktował, jak płótno pod własną kompozycję, to, nawet jako żart, ciężko taką sentencję znoszę.     

 

 

************   

 

             Co zostało z tamtych czasów najbardziej trwałego jeśli chodzi o kulturę i naukę? Pałac Kultury i Nauki! Ukraść się nie da ( chociaż jeden próbował go opylić turystom z Ameryki), ani choćby zesłać do magazynu. Kupcie sobie cegłę, żeby w ogródku wybudować własny PKiN [...].

 

 

Towarzysze! Idźcie na majowy pochód, tfu.., obchód muzeów!

 

 

 Anna Grzeszczuk – Gałązka

  • Kadr z filmu Agnieszki Rogali
    Kadr z filmu Agnieszki Rogali
  • Kadr z filmu Sergiusza Bielowa
    Kadr z filmu Sergiusza Bielowa



26391 wizyt na stronie!